http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2014/08/embargo-a-debilizm-rusofobow/
15 sierpnia 2014
Kilka uwag na temat okoliczności rosyjskiego embarga na płody rolne.
Zaistniała sytuacja jest świadectwem fiaska polskich rusofobów, których inteligencję Rosjanie ocenili na poziomie właściwym.
Jak bowiem można wyjaśnić całokształt sytuacji?
Ekspansjonistyczna polityka Zachodu z ogonem (USA) i psem (Izrael) – dążyła i dąży do zwiększenia już nie sfery wpływów a ścisłego podporządkowania sobie jak największej połaci świata.
Powoduje to coraz większy sprzeciw, czego przejawem jest tworzenie się BRICS. Z konsekwencjami w postaci utworzenia własnej waluty rezerwowej, co podetnie korzenie amerykańskiej (banksterskiej) dominacji.
Systemy hierarchiczne ZAWSZE dążą do jedynowładztwo (stąd marzenia o rządzie światowym). Zawsze zatem najsilniej będą zwalczane wszelkie próby uniezależniania się od „centrali”. Jednocześnie system potrzebuje nowych zdobyczy, gdyż nie jest w stanie funkcjonować organicznie – brak spójności ideowej jest przyczyną konfliktów wewnętrznych prowadzących do kryzysów.
To dlatego alternatywą dla takich kryzysów są wojny, które odsuwają na dalszy plan źródła niespójności, a kierują ludzką uwagę na sprawy bieżące.
Kryzysowa sytuacja Zachodu (bo kraje BRICS żadnego kryzysu nie doznają), stwarza pole do popisu. Czyli odwracanie uwagi społeczeństw od narastających sprzeczności a kierowanie jej w sferę konfliktów. Polityka USA jest tu bardzo wymowna – praktycznie cały czas pojawiają się i są kreowane sytuacje konfliktowe: Korea, Wietnam, Panama, Haiti, Iran, Irak itd., itp.
Obecnie „zainwestowano” w Ukrainę. I tego nie należy traktować jako rozgrywka przeciwko Rosji; to „genetyczna” cecha systemu. Kapitał chce uzyskać kolejną możliwość zainwestowania w wykup i podporządkowanie kolejnej części planety.
Jak się to ma do Polski?
Otóż ci, którzy przejęli władzę po 89 roku zdają sobie (słusznie) sprawę, żewłączenie Polski do systemu zachodniego nie będzie trwałe, jeśli poza systemem znajdą się inne kraje regionu, które dawniej tworzyły Rzeczpospolitą.
Próbowano zdestabilizować Białoruś – nie udało się. Uzyskano pozytywne rezultaty na Ukrainie.
Tymczasem przeciwna procesowi rozkradzenia Ukrainy jest Rosja z racji powiązań gospodarczych, a także ludności rosyjskojęzycznej zamieszkującej wschodnią część państwa. Rosja tworzy odrębną strukturę organizacyjną w regionie.
Jest zauważalne nawet dla przeciętnego obserwatora sceny politycznej, że „Zachód”, to nie kraina szczęśliwości, a rak żerujący na słabszych organizmach. Jest to coraz wyraźniej dostrzegane; Węgry już rozpoczęły ruch sanacyjny.
Czyli – albo dalsza ekspansja, albo narastające znamiona upadku.
Jak zareagowali „polscy” przywódcy?
Strategią jest wykorzystanie polsko-rosyjskich animozji do wytworzenia negatywnego wizerunku Rosji, gdzie Ukraina była traktowana, jako sojusznik w walce z Rosją. A sojusznikowi trzeba przecież pomagać, nawet jak jego postępowanie nie jest zbyt „piękne”.
Dlatego PiS i Kaczyńscy wspierali „pomarańczową” rewolucję (zorganizowano „niezależnych obserwatorów” – za czyje pieniądze?). Dlatego polityka tamtego czasu była konsekwentnie antyrosyjska. Dlatego cały czas próbuje się wmanipulować sprawę katastrofy Tupolewa w relacje polsko – rosyjskie. Dlatego wsparcie szowinistyczno – faszystowskiej hucpy na Majdanie znalazło wsparcie we wszystkich formacjach polskiej sceny politycznej (w najmniejszym stopniu PSL).
Stosowana retoryka - plucie jadem na Rosję i rzucanie wyssanych z palca zarzutów – miało (i dalej ma) jeden cel – pogłębienie animozji między Narodem Polskim a Narodem Rosyjskim, personifikowanym w osobie Putina.
Lokalnym celem było, poprzez te „zaczepki”, doprowadzenie do embarga na żywność pochodzącą z Polski.
To próba „upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu”; z jednej strony wytworzenie animozji – już nie na szczeblu politycznym, a narodowym – z racji strat ponoszonych przez rolników, z drugiej zaś podcinanie korzeni stabilnej gospodarki rolnej, co pozwoli łatwiej przejąć własność ziemi.
Zbyt daleko idący wniosek?
Czyżby?
Chyba trudno mieć wątpliwości, że celem obecnych władz jest zniszczenie rolnictwa – bazy polskiej niezależności. Bo inaczej nie da się wytłumaczyć nałożenie kwarantanny na bez mała połowę Polski z racji znalezienia przerzuconych przez granicę dwu padłych, na afrykański pomór świń, dzików. Nawet nadmiernie spolegliwy minister rolnictwa musiał odejść wobec ewidentnych faktów.
Takie, wskazane, cele, jawią się aż nadto wyraźnie. Gdyby teraz Rosja poddała się tej narracji i nałożyła embargo na Polskę i ewentualnie na państwa nadbałtyckie – założenia zostałyby spełnione a dodatkowo uzyskano jeszcze jeden: przekonanie, że UE, przyznając Polsce odszkodowania – jest ostoją naszego dobrobytu i stabilności. Czyli nie tylko nas nie okrada, ale jeszcze dokłada.
Embargo nałożone na całą UE i kilka krajów wspomagających antyrosyjską retorykę – burzy strategię działań naszych geniuszy politycznych, głównie PiS-owskiego rodowodu.
Może się bowiem okazać, że UE nie tylko nie wypłaci rekompensat, a więcej – może Polskę obarczyć skutkami rosyjskiego embarga z racji jątrzenia, które do tego doprowadziło. Taki scenariusz jest możliwy zwłaszcza, gdyby Ukraina zablokowała przepływ gazu, a Zachód nie ma obecnie możliwości zastąpienia go nośnikami energii z innych źródeł.
Kończąc. Powstała sytuacja jest przegraną obecnej klasy rządzącej. To, czy wystąpi gwałtowny trend do ich wymiany zależy w znacznym stopniu od sposobu rozwiązania problemu. Nastroje niezadowolenia mogą gwałtownie narastać wraz ze stratami. Teraz w warzywnictwie, a niedługo i w sadownictwie. Wpływ na gospodarkę może być decydujący.
|