http://polish.ruvr.ru/2014_05_28/Obama-w-Polsce-1335/
28 maja, 16:45
„Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” – oświadczyła 25 lat temu aktorka Joanna Szczepkowska, komentując w telewizji wynik wyborów parlamentarnych. Określane są one, jako pierwsze, częściowo wolne przeprowadzone w powojennej Polsce.
Z okazji tego wydarzenia do Warszawy w dniach 3-4 czerwca, na kilkanaście godzin zawita prezydent USA Barack Obama, udający się do Europy na spotkanie szefów państw G7 oraz uroczystości 70-lecia bitwy o Normandię.
Ćwierć wieku temu, zgodnie z umową zawartą przy tzw. Okrągłym Stole między ówczesną władzą a opozycją z „Solidarności”, w wolnym głosowaniu parlamentarnym opozycja miała do zdobycia 35% miejsc w sejmie i 100% w senacie. Opozycja zdobyła wszystkie przydzielone jej mandaty poselskie i senackie, poza jednym w senacie. Barack Obama będzie głównym gościem uroczystości rocznicowych, obchodzonych pod hasłem „25-lecia Wolności”.
Foto: East News/AP
Historycy w Polsce nie są zgodni co do daty „obalenia komunizmu”, chociaż de facto komunizmu, jako takiego w Polsce nie było, a system sprawowania władzy należy raczej nazywać realnym socjalizmem. Dla jednych taką datą jest powołanie kilka miesięcy później nowego rządu, inni wskazują na datę związaną ze zmianą nazwy państwa z Polska Rzeczpospolita Ludowa (PRL) na III Rzeczpospolita Polska (III RP) i uchwalenie reform zmieniających ustrój państwa. Jeszcze inni wolą początek 1989r. i obrady Okrągłego Stołu. Niemniej jednak wynik wyborów z 4 czerwca 1989r przypieczętował kierunek zmian polityczno-ustrojowych w Polsce.
Przyjazd prezydenta Obamy do Polski odbywa się w aurze wydarzeń na Ukrainie i ma to odbicie w programie wizyty. Polskie władze wydarzenia na Ukrainie traktują analogicznie, jak wydarzenia sprzed ćwierćwiecza w Polsce. Jeśli patrzeć na nie od strony sponsoringu, to jest wiele podobieństw. Natomiast ich źródła, przebieg czy zachowanie władz wobec opozycji i społeczeństwa jest diametralnie różny.
Przygotowania do obchodów 25-lecia Wolności zakłóciła śmierć gen. Wojciecha Jaruzelskiego, współtwórcy Okrągłego Stołu i pierwszego prezydenta III RP. Wymusiła na polskim establishmencie politycznym korektę zachowań i ocen państwowej przeszłości. Opinia publiczna, w tym zagraniczna i część polskiej sceny politycznej wskazują na gen. Jaruzelskiego, jako tego, który ochronił w minionych latach kraj i jego mieszkańców przed bratobójczą wojną domową, jaka toczy się obecnie na Ukrainie.
Program wizyty Obamy w Polsce koryguje, nie tylko coraz bardziej dramatyczna sytuacja na Ukrainie, ale też przewartościowanie światowej sceny politycznej i wzrost globalnego znaczenia kooperacji rosyjsko-chińskiej. Podpisanie, kilka dni przed jego przyjazdem do Europy, kontraktu gazowego Rosji z Chinami i zapowiedź rozliczeń handlowych w walutach narodowych, a nie w USD, jest dużym ciosem dla USA i wymusza zrewidowanie relacji z Rosją.
Tych wydarzeń organizatorzy 25-lecia Wolności nie przewidzieli.
Jednym z punktów programu uroczystości z udziałem prezydenta Obamy miał być uroczysty wieczór 3 czerwca na Zamku Królewskim w Warszawie, podczas którego prezydent Komorowski wręczy specjalną Nagrodę Solidarności ufundowaną przez polski MSZ dla Mustafy Dżemilewa, przedstawiciela krymskich Tatarów w ukraińskim parlamencie. Polacy oczekiwali z tej okazji specjalnego przemówienia Baracka Obamy. Wiele wskazuje jednak na to, że wieczór ten Obama spędzi na odpoczynku po podróży w warszawskim hotelu „Mariott”, a nie na zamku. Jeśli pojawi się na Zamku Królewskim, to na okolicznościowej kolacji, ale nie na wręczeniu nagrody. Tatarzy z Krymu są teraz w jurysdykcji Rosji, w przeddzień niedawnej rocznicy ich wysiedleń spotkali się na Kremlu z prezydentem Putinem, który stosownymi dekretami przywraca im utracone przywileje, jakich nie mieli za czasów przynależności Krymu do Ukrainy. Polska swoją nagrodą (z gratyfikacją 1 mln euro), preferującą tatarskiego działacza z Ukrainy, jawnie stara się wzniecać niesnaski etniczne na Krymie.
Innym pomysłem na wykorzystanie prezydenta Obamy przeciwko Rosji jest inicjatywa prezydenta Komorowskiego, który zaprosił na uroczystości do Warszawy prezydentów Litwy, Łotwy, Estonii, Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Słowenii i Chorwacji. Wg informacji ministra Jaromira Sokołowskiego, odpowiedzialnego w kancelarii prezydenta RP za sprawy zagraniczne: „Spotkanie ma odbyć się 3 czerwca w Warszawie (…) Wszystkie te kraje należą do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Spotkanie ma dotyczyć kryzysu ukraińskiego i rosyjskiej agresji wobec Ukrainy, bezpieczeństwa w regionie, w tym bezpieczeństwa energetycznego, a także przygotowań do wrześniowego szczytu NATO w Walii”.
Problem w tym, że prezydent Obama, po przylocie do Warszawy 3 czerwca woli odpocząć po podróży i iść na kolację do Zamku. W programie pobytu ma, jak na razie, rozmowę z prezydentem Komorowskim. Następnego dnia prezydent Obama będzie uczestniczył w porannych uroczystościach oficjalnych na pl. Piłsudskiego w Warszawie i po półtorej godzinie wsiądzie do swego Air Force One, by odlecieć do Rzymu. Będzie tam uczestniczyć w uroczystościach związanych z wyzwoleniem Rzymu w czasie II wojny światowej przez wojska amerykańskie. Praktycznie na to spotkanie nie ma czasu.
Polskie władze liczą bardzo, że w swoich publicznych wystąpieniach prezydent USA wesprze ich działania związane z Ukrainą i z budowaniem szerokiego antyrosyjskiego frontu w Unii Europejskiej, zwłaszcza w gronie państw dawnego Bloku Wschodniego. W tej materii obecne władze kontynuują pomysły prezydenta Lecha Kaczyńskiego, również mocno zaangażowanego w budowanie południkowej osi antyrosyjskiej w UE. Niemniej jednak, Polska traci powoli sprzymierzeńców wśród krajów unijnych w tych działaniach, a ze strony Stanów Zjednoczonych, które nie kryją zupełnie instrumentalnego traktowania Polski – płyną deklaracje poparcia.
Nadzieje mogą okazać się jednak płonne.
Zofia Bąbczyńska-Jelonek, publicystka polska
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_05_28/Obama-w-Polsce-1335/
|